Uwielbiam dostawać kwiaty 8 marca i nie doszukuję się w tym oznak seksizmu lub ignorancji dla walki o prawa kobiet, bądź symptomów dzielenia płci. Co nie oznacza, że nie zastanawiam się nad wieloma
socjologicznymi aspektami tego święta, gdy przemawia moja
racjonalna strona. Natomiast, gdy wchodzi ta emocjonalna strona, zaczynam sobie przypominać, jak ważne są w życiu symbole i jak wiele radości można sobie podarować takimi drobnymi gestami. Z kobiecością, jest trochę jak z feminizmem, czy body positive. Im bardziej zaczynasz szukać definicji, tym bardziej przestajesz ją rozumieć, przy okazji zaczynając dzielić ludzi na kategorie. A przecież nie o to chodzi, żeby dzielić, czy rozbijać, tylko budować i rozwijać, prawda? Dzisiaj powiem Wam nie tylko o stylizacji, ale też kilka słów o kobiecości.
No dobrze, chyba czas się już trochę obudzić. Nie wiem jak Wy, ale zima zamroziła we mnie pokłady kreatywności i najlepiej/najcieplej czułam się w jeansach, golfie i Emu. 😉 Jednak jak tylko poczułam odrobinę słońca i założyłam tę sukienkę, rozbudziła się we mnie energia, której już mi brakowało. Może to koloroterapia, może słońce, a może wszystkiego po trochu. Jedno jest pewne, że ta sukienka jest zapowiedzią zbliżającej się wiosny, na którą bardzo czekam. 🙂