Uwielbiam nosić ubrania marek, które opowiadają jakąś historię i przyczyniają się do momentów zwrotnych w modowej ewolucji, a może nawet rewolucji. Czy wiecie, że szwedzka marka KappAhl zasłynęła z produkcji płaszczy i tak właśnie zaczęła się zawrotna kariera jej założyciela, Pera-Olofa Ahl?
Postawił sobie za cel umożliwienie kobietom wyboru płaszczy w rozsądnej cenie i modnym fasonie, bo widział jak ciężko jest na rynku z ich dostępnością. Wyobraźcie sobie, że odniósł taki sukces, że klienci zaczęli ustawiać się w kolejce, zaczęto organizować wyjazdy autobusowe z dalej położonych miejscowości do jego sklepiku w piwnicy i sprzedawano aż 400 płaszczy dziennie. Gazety nadały Perowi-Olofowi Ahl przydomek „Kapp-Ahl” – co oznacza ze szwedzkiego „Ahl od płaszczy”.
Po tym wstępie chyba nie dziwicie się, że chcę Wam pokazać na jesienny sezon płaszcz tej właśnie marki. Wiem, jak wiele z Was poszukuje płaszczy w rozmiarze większym niż 42 i kolorze innym, niż czarny. Wiem, jak wiele z Was ubolewa nad tym, że kolorystyka kolekcji plus size jest szara i nie pozwala na modowe eksperymenty. Ten model jednak to dowód na to, że można znaleźć na rynku coś świeżego, modnego, innego.
Oprócz obłędnego koloru, jego niesamowitym atutem jest skład, bo zawiera mieszankę ekskluzywnej wełny i wykonany jest ręcznie. Płaszcz jest długości 104cm i przy rozmiarze XL, który wybrałam, sięga mi za kolano. Dzięki temu można nosić go do długich kardiganów, czy sukienek, które nie będą wystawać spod płaszcza. Jedyne zaskoczenie, jakie Was czeka to brak podszewki, ale wiem, że często jest ona uciążliwa w noszeniu. Dzięki temu płaszcz jest bardziej elastyczny i przyjemny w noszeniu. masz wrażenie, że otula Cię ciepły, miły koc.
Fot. Katarzyna Kurzyńska
Płaszcz: |
Kozaki: Chantal Marie |
Brak komentarzy