dusza & ciało

Uroda w wersji #zostańwdomu

1 maja 2020

Kiedy przygotowywałam dla Was mój ostatni wpis nawet przez myśl mi nie przeszło, że zostanę w domu przez kolejnych 7 tygodni. Świat faktycznie się zatrzymał, a nasze priorytety zmieniły się całkowicie. Nie mówiąc o tym, jak bardzo zmieniły się moje stylizacji w tym czasie, bo wybieram je głównie spośród kolekcji dresów, szlafroków i piżam. Jednak mimo wszystko staram się utrzymać dobry nastrój, troszczyć się o siebie i chcę się z Wami podzielić kilkoma moimi sprawdzonymi sposobami na urodę w czasach kwarantanny.

Wpis powstał we współpracy z perfumerią Douglas i na wstępie chcę Wam powiedzieć kilka słów o samym procesie zamówień. Jestem klientką Douglas już od kilku lat, mam kartę klienta i śledzę na bieżąco ciekawe oferty. Natomiast nie ukrywam, że dopiero kwarantanna spowodowała, że zaczęłam wchodzić na www.douglas.pl i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona szybkością dostawy, ilością ciekawych zniżek i bardzo estetycznym pakowaniem przesyłek, na co zawsze zwracam szczególną uwagę. Paczka przyszła do mnie w niebieskim kartonie utrzymanym w kolorystyce Douglasa, w środku kosmetyki były nie tylko zabezpieczone, ale też zapakowane w czarny papier. Dodatkowym plusem takiego zakupu online jest fakt, że nie musiałam odbywać kurtuazyjnych rozmów z konsultantkami, które często nie dają przejść spokojnie w sklepie stacjonarnym. 😉

Wracając do rytuałów, jakie funduję sobie podczas przebywania w domu, to przyznam, że nigdy nie miałam tyle czasu na dbanie o swoją skórę, jak w ostatnich tygodniach. Nałożenie maseczki jest na tyle prostym zabiegiem, że mogę go wykonywać pomiędzy pracą, a wstawieniem pralki. W ramach testowania kolejnych maseczek, zdecydowałam się na dwa produkty ze sklepu Douglas. Nie ukrywam, że przyciągnęły mnie piękne opakowania, ale też formuła peel-off, bo już dawno nie miałam tej przyjemności odklejania maseczki z twarzy (ciekawa jestem czy też lubicie ten efekt „zdzierania” ;)). Do tego, jak zobaczyłam nazwę Face Love, to już w ogóle byłam pewna, że tego właśnie potrzebuję!

Czarna maseczka jest oczyszczająca, nawet jej zapach jest taki odrobinę eukaliptusowy, przez co masz wrażenie, że naprawdę fundujesz skórze detoks. Nakładasz ją dodanym do maseczki pędzelkiem i czekasz ok 25-30 minut aż wyschnie, a następnie odklejasz z poczuciem nie tylko oczyszczenia, ale też lekkiej depilacji. 😉 A tak na poważnie, to zaskoczyło mnie jak dobrze maseczka odkleja się w jednym kawałku od skóry i faktycznie masz wrażenie, że pracuje na niej. Różowa z kolei maseczka ma właściwości nawilżające i tonizuje skórę. Nie jestem fanką różanego zapachu, ale za to ogromną fanką różowego koloru, więc to rekompensuje mi jej woń. Maseczka faktycznie wygładza skórę, więc faktycznie wybór dwóch skrajnych rodzajów był dobrym pomysłem dla równowagi. Ach, no i najważniejsze, że opakowanie powinno Wam starczyć na 2-3 zabiegi.

Link do maseczek Face Love:
– Czarna: TUTAJ
– Różowa TUTAJ

Kolejnym produktem, który zdecydowałam się przetestować jest krem BB Shiseido w kompakcie. Przebywając w domu, nie maluję się, ale też mam ochotę choć odrobinę poprawić urodę. 🙂 Mój podkład, który stosuję na co dzień był za ciężki, więc szukałam połączenia kremu z lekkim nadaniem skórze kolorytu. Wybrałam Shiseido ponieważ ma SPF 50, więc na lato będzie chronić skórę twarzy, jest w kompakcie, więć nie będzie brudzić rąk i ma formułę QuickDry, która w gorące dni i podczas sportu będzie utrzymywać skórę bez poczucia lepkości. Wybrałam kolor Medium Dark, wierząc, że mimo wszystko opalę się trochę tego lata i powiem Wam, że nawet już teraz bardzo fajnie się sprawdza i dopasowuje do skóry.

Link do kremu BB Shiseido: TUTAJ

Tak więc krem BB Shiseido to moje odkrycie domowego makijażu, ale chcę też Wam zdradzić mój drugi sekret, jakim jest błyszczyk Clarins. Używam go już od wieeelu lat i często mnie pytacie o niego w komentarzach. Jest dostępny w Douglasie w moim ulubionym kolorze i jestem pewna, że zakochacie się w nim od pierwszego pomalowania. Ma kremową konsystencję, bez uczucia lepkości czujesz, że Twoje usta są nawilżone. Do tego piękny, słodki zapach błyszczyka i jego kolor powodują, że od razu poprawia się nastrój. To produkt bez którego się nie ruszam, więc tym bardziej zostaje ze mną w domu i stosuję go codziennie. 🙂

Link do błyszczyka Clarins: TUTAJ

You Might Also Like

Brak komentarzy

Leave a Reply