To był rok…! I chyba powinnam na tym skończyć i wrzucić zdjęcia z dzisiejszej sesji. 😉
Ale nie, nie da się jakimkolwiek obrazem wyrazić mojej wdzięczności do tak wielu osób, dzięki którym po roku jestem w tym miejscu. Przede wszystkim blog istnieje, ponieważ mam dla kogo pisać, a Wy chcecie to czytać/oglądać..! 🙂 Tak, tak, to właśnie Wam – właśnie Tobie, która/który czytasz ten wpis, na początek bardzo, bardzo mocno dziękuję. Bez Ciebie nie byłoby po co robić setek zdjęć, przebierać dziesiątki ubrań, zużywać kilogramów makeupu, do perfekcji opanowywać sztukę selfie. 😉 Ale tak na serio, to bez Ciebie nie miałabym po prostu energii i motywacji do tego, by przygotowywać kolejne wpisy, kiedy nie raz brakowało juz mi siły lub czasu. Dziękuję…!
Przygotowania do tej szczególnej dla mnie sesji zaczęłam już w piątek, od wizyty w bardzo bliskim mojemu sercu miejscu – Salonowi Urody Sosna & Strachota. Nie tylko jest mi bliski z uwagi na przyjaciółkę Gosię, która jest współwłaścicielką i pierwszym członkiem nazwy salonu (Sosna ;)). Ale to właśnie w nim, niczym w scenach z filmu Karmel, debatowałyśmy nad sensem istnienia bloga i jego potencjalnymi nazwami. To właśnie w tym salonie Fajnainiechuda zdobywała pierwsze sesje motywacyjne, jak wstydziła się wyjść spod kołdry po pierwszych wpisach. 😉 To naprawdę wyjątkowe miejsce, skupia wokół siebie niesamowitych, inspirujących ludzi i same zabiegi, to w zasadzie tylko dodatek. 😉 Gosia jest osobą, która potrafi uszlachetnić każdą dłoń, to właśnie ona wspierała moją krótką pasję do paznokci żelowych i pomimo swojej niechęci do sztucznych paznokci, uczyniła je równie szlachetnymi. 😉 Potem je skutecznie ratowała znanymi tylko sobie sposobami, ale nasza przyjaźń, pomimo tego epizodu, trwa dalej. 😉 Salon Sosna & Strachota jest prawdziwym miejscem, gdzie dba się o urodę, bo wychodzisz z niego zaopiekowana i piękniejsza, zarówno od zewnątrz, jak i od środka.
Dzisiejszy, jubileuszowy dzień, zaczęłam z kolei od wizyty U fryzjerów, gdzie cudowne i piękne Magda & Karolina zajęły się moimi włosami. Chciałam odświeżyć kolor, żeby odzyskały słoneczne refleksy i naturalny blask, bo były trochę zniszczone. Poza tym zależało mi na zrobieniu tzw. Hollywoodzkich fal, które wytrzymają cały dzień, wiatr, zmianę lokalizacji na zdjęciach i wyjdą spektakularnie w tak ważnej dla mnie sesji. 🙂 Trafiłam w najlepsze ręce, bo U fryzjerów znają się na temacie. Sesje, zadania specjalne, modne koloryzacje, piękne cięcia i upięcia, to ich codzienność. Karolina, od razu wiedziała co robimy i genialnie wyczuła mój klimat. Dziewczyny w ogóle są rewelacyjne i nie ma nic lepszego jak spędzić czas w fajnej atmosferze i przy okazji wyjść pięknym. 🙂
Zobaczcie jaka zmiana refleksów na bardziej naturalne i przede wszystkim jak ładnie odżywione włosy.
A tak wyglądały kulisy… 🙂
I czas na make-up. Wykonywała go Kaya Karasińska, z którą już kiedyś współpracowałam przy mojej grudniowej sesji urodzinowej. Kaya prowadzi swoje studio makijażu Ładne na oko, bierze udział w profesjonalnych sesjach zdjęciowych, ale też szykuje kobiety na wyjątkowe okazje lub imprezy. Ona wie, jak dopasować makijaż do okazji, typu urody, czy stroju. Doskonale też rozumie potrzeby, ale że aż tak świetnie zrozumie moje w dniu dzisiejszym, to się nie spodziewałam. 😉 Chciałam, żeby mój makijaż był w tonacji brązu, złota, z mocnymi akcentami rozświetlenia. Kaya ma niesamowicie dobrą energię i czujesz, że maluje Cię z uczuciem i troską, a do tego czujesz z jej strony zaangażowanie jakby właśnie malowała na płótnie jakieś dzieło sztuki. 😉 Zobaczcie sami, jaki osiągnęła efekt… 🙂
Oczywiście mój każdy makijaż jest wzbogacony o rzęsy najlepszej stylistki Oli, która prowadzi Lash & Go. Już baaardzo długo chodzę do Oli i nie wyobrażam sobie mojego makeupu bez pięknych rzęs, jakie mi wykonuje. Nie raz już wspominałam o ogromnym komforcie, kiedy budzę się rano właściwie gotowa do wyjścia. 😉 Dodam, że wystarczy chodzić raz na miesiąc, a rzęsy wcale się nie osłabiają, bo po prostu rosną nowe. 🙂 Też o tym nie wiedziałam, zanim mnie Ola nie uświadomiła. 😉
I dochodzę do puntu kulminacyjnego, czyli do stylizacji. Nie wyobrażałam sobie innej możliwości, niż podkreślenie wyjątkowości tego dnia złotym lookiem. 🙂 Już pewnie wiecie, że uwielbiam ten kolor i sukienka, którą mam na sobie została zaprojektowana specjalnie dla mnie przez firmę Maua. Model sukienki nazywa się Kasia i został wydany w różnych wariantach kolorystycznych na wypadek, jakby nie każdy lubił złoty. 😉 Myśląc o dodatkach do tej stylizacji, chciałam, żeby oddawały radość i uroczystość 1. urodzin bloga. Dlatego zdecydowałam się na jeden dodatek, czyli złote balony wypełnione helem. 🙂 Do całości looku dodałam masywne buty z frędzlami i skórzaną kurtkę. Jak zwykle chcąc przełamać styl i wyjść poza utarte schematy. 🙂
Jak widzicie sesja trwała do zmroku i zakończyła się głupawką. 😉 Kasia Kurzyńska, która robiła zdjęcia, doskonale wyczuwa moje nastrojem, zna moje gorsze strony, lepsze profile, słabsze chwile, itp. Może dlatego, że znamy się od ponad 20-tu lat. 🙂 To niesamowity komfort móc czuć się z kimś tak swobodnie przed obiektywem i wiedzieć, że ktoś zna Cię tak dobrze. Kate, dziękuję za Twój talent i zaangażowanie. Uwielbiam Twoje spojrzenie. 😉
I na koniec o tych, którzy dbają o mnie od środka. I nie myślę tu o gastrologu. 😉 Dziękuję mojej siostrze Danie za wsparcie, zrozumienie, motywację i wiarę we mnie. Może w końcu da się namówić na wspólne blogowanie. 😉
Dziękuję też temu, który w miarę możliwości bierze udział w sesjach i sam kiedyś chce zostać fotografem (oprócz tego też kucharzem i trochę prezydentem ;)). Dowiedział się, co to znaczy mieć swoją pasję, poprzez poznanie mojej, a dla mnie to niesamowita wartość. Jest najlepszym doradcą i sensorem trendów, co z resztą widać. 😉
Raz jeszcze dziękuję za ten rok, Kasia… :*