Uwielbiam porządek. Nie wiem, czy dzieliłam się już z Wami tym wyznaniem. Wtedy czuję, że panuję nad sytuacją. I to dotyczy zarówno miejsca pracy, domu, samochodu, ale przede wszystkim mojej szafy. 🙂 Mam w niej naprawdę nie wiele rzeczy i regularnie je redukuję, przeglądam i selekcjonuję. Są rzeczy, które noszę kilka sezonów i potem wielokrotnie do nich wracam w kolejnych stylizacjach. Będę Was namawiać do mądrego i sprytnego robienia zakupów tak, abyście miały poczucie panowania nad sytuacją. Szczególnie rano… 😉
W poprzednim wpisie opowiedziałam Wam historię mojej decyzji o zmianie wystroju salonu. Dzisiaj przyszedł czas na konkrety i pokazanie efektu metamorfozy. Kasia, która robiła zdjęcia, śmiała się, że jaka to metamorfoza, skoro wstawiam coś, czego nie było i wiadomo, że będzie widać zmianę. 😉 Ale powiem Wam, że to był właśnie ten element, który ożywił mój salon, dodał mu ciepła, charakteru i wyznaczył nowy, przytulny kącik na jesienne wieczory. Więc jak dla mnie metamorfoza udana! 🙂 Sami z resztą zobaczcie i oceńcie…
Z niesamowitą przyjemnością przedstawiam Wam stylizację z jesiennej kolekcji marki Elena Miro. To moment, kiedy śmiało mogę powiedzieć, że prawdziwa moda wchodzi do polskiego świata plus size. Ci, którzy obserwują mnie na Facebooku wiedzą, że zostałam zaproszona na otwarcie pierwszego butiku Elena Miro w Polsce, przy ul. Pięknej 28/34 w Warszawie. I to była miłość od pierwszego wejrzenia, bo znalazłam w nim wszystko, co uwielbiam.