To było moim marzeniem już od baaardzo długiego czasu… W dzisiejszym wpisie opowiem nawet o dwóch moich marzeniach, które udało mi się zrealizować w tym roku. Myślę, że o dobrych rzeczach trzeba mówić, niech idą w świat i niech robią jakąś dobrą robotę dla tych, którzy może właśnie potrzebują motywacji do działania. 😉
Od kilku lat chodził mi po głowie blog z modą plus size. Chciałam zainspirować kobiety swoją filozofią widzenia siebie i jednocześnie przyczynić się do tego, żeby pokazywać inne kategorie piękna. Ponieważ od zawsze lubiłam modę, niesamowicie brakowało mi dostępu do modnych ubrań w moim rozmiarze. Wkurzało mnie ograniczenie dla większych rozmiarów, w których albo po prostu ich nie było, albo były w totalnie nie atrakcyjnym wydaniu. I tak sobie marzyłam o tym, co bym uszyła, gdybym tylko miała możliwość… Co bym zaoferowała kobietom takim jak ja, żeby mogły poczuć się pewnie i kobieco w swoim ciele. I ta szalona wizja, że jakaś marka uszyje coś specjalnie dla mnie i jeszcze nazwie to coś moim imieniem, była dla mnie niczym wizja kolacji z Bradem Pittem. 😉 Ale chyba muszę się szykować i na tę okazję, bo już w pierwszym kwartale tego roku nie dość, że firma Maua uszyła specjalnie dla mnie sukienkę, którą nazwała „Kasia”, to do tego mogłam zaprezentować ją w magazynie
Superlinia, w którym ukazała się moja sesja wraz z wywiadem. 🙂
Fot. Marta Czas
Wszystko się zaczęło od tej właśnie złotej sukienki. Na pierwszych rozmowach ustalałyśmy z właścicielkami marki Maua, jak ta idealna sukienka powinna wyglądać i w pierwszej kolejności opisywały ją takie słowa: kobieca, modna, uniwersalna, z dekoltem, wygodna. 🙂 I tak rozpoczęła się praca nad modelem sukienki Kasia… Jeśli ktokolwiek myśli, że uszycie dobrze leżącego ubrania to łatwa sprawa, to nic bardziej mylnego. Przynajmniej na łatwiznę nie idzie Maua, bo jej celem jest jak najpiękniejsze pokazanie kobiecych atutów. Dlatego w pierwszym kroku trafiłam w ręce profesjonalnej konstruktorki, która stworzyła szkielet sukienki. Zostałam wymierzona z każdej strony, ujęte zostały proporcje i to właśnie dzięki precyzyjnej pracy od podstaw, sukienki później tak dobrze leżą na sylwetce.
Pojawił się pomysł, żeby stworzyć tę sukienkę w kilku kolorach. Ja akurat marzyłam o złotej i w niej zaprezentowałam się w Superlinii. Natomiast pomyślałyśmy, że nie ma co się ograniczać i warto sięgnąć po kolory. Przecież ta sukienka miała być uniwersalna… 😉 I tak dzisiaj dostępna jest dla Was w 3 kolorach:
złotym,
szafirowym oraz
amarantowym. Dzięki temu możecie wybrać idealny dla siebie model, zarówno na uroczyste kolacje, jak i wesela, komunie, czy wyjścia na miasto. Ciekawa jestem, który kolor najbardziej Wam się spodoba… 🙂
Jeszcze krótko powiem, czemu do szafirowej sukienki dobrałam skórzaną kurtkę i czarne botki. Ponieważ czarne szpilki chyba każda z Was ma i jest to pierwszy wybór jaki można mieć przy stylizacji z sukienką. Z resztą pokazałam klasyczne zestawienie w Superlinii, więc na blogu chciałam pokazać Wam bardziej rockową wersję elegancji. Czułam się w tym zestawieniu świetnie, bo dodatki trochę stuningowały i wyważyły cały look, w sam raz na weekendowe wyjście na kolację.
Fot. Katarzyna Pietrzak
Sukienka: Maua
Ramoneska: Cubus
Buty: Deichman
Torebka: Dorothy Perkins
Torebka: Obag
Dziękujemy restauracji
Naturel za gościnę i pyszny obiad. 🙂